Na ten reportaż czekałam bardzo długo. Jeszcze przed narodzinami Mani wiedziałam, że gdy już przyjdzie na świat, muszę być na jej Chrzcie Świętym i dokumentować go. Mania jest córeczką mojej najlepszej przyjaciółki i, choć początkowo rodzice bronili się przed fotografowaniem, przekonałam ich, że nie może być inaczej. W miarę możliwości odwiedzamy się kilka razy w roku, a co kilka lat przybywa dzieci dokazujących na spotkaniach 😉 Choć przybywa nam też obowiązków, prawie codziennie znajdujemy czas na rozmowę. Podczas przygotowań do sakramentu atmosferę ożywiał starszy brat Marianki – rezolutny Franio.
Bez dwóch zdań były to najspokojniejsze przygotowania, przy których dane mi było pracować. Zwykle zastaję pole walki, stres i nerwy, a tym razem było zupełnie inaczej. Była chwila na czułości, rodzinne rozmowy i żarty, trochę zabawy i tylko trochę pośpiechu 😉
Chrzest Święty Marianny odbył się w Kościele pw. św. Józefa Oblubieńca NMP w Puszczykowie. Przyznaję, że msza była niesamowicie wzruszająca nawet dla kogoś, kto “po cywilu” uczęszcza do kościoła tak rzadko jak ja. Na reportażach jestem regularnie, ale w wolnym czasie nieczęsto mi się zdarza. Tu jednak moje serce drgnęło, gdy słuchałam niesamowitych historii parafianek… Coś wspaniałego, że kobiety po trudnych przejściach znajdują w sobie odwagę, by dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi.
Jak już wspomniałam, moi modele byli niechętni na zdjęcia. Jestem jednak uparta 😉 Dzięki temu udało mi się namówić nie tylko rodziców i chrzestnych na pamiątkową relację w plenerze, ale dołączyli do nas także wszyscy zaproszeni goście.
Wspaniały obiektyw portretowy Sigma 135 mm z serii Art zdał egzamin śpiewająco. Miałam pierwszy raz okazję powalczyć z nim w terenie, choć nie… to nie była walka. To czysta przyjemność, a plastyka obrazu rekompensuje ból pleców spowodowany sporą wagą obiektywu 😉 W tej sytuacji oczywiście nieocenione okazały się szelki fotograficzne, o których pisałam tutaj. Dobry sprzęt i pogodni modele – nawet w tak kapryśną pogodę fotografie muszą być udane!